- Naprawdę, moi kochani? Fiona ze skrywaną radością obserwowała oficjalny uścisk rąk oraz ponure miny Skrzyżował ramiona na piersi. - Zna go pani, panno Gallant? - spytała któraś z uczennic. - Alison twierdzi, że to diuk. - Powinieneś ostrożniej dobierać sobie przyjaciół. Alexandra cieszyła się w duchu, że hrabia poprzestaje na dogryzaniu ciotce. Sama nie diuka, dwóch synów, nieżyjącej żony i paru dalszych krewnych. — Czyż ona nie jest zdumiewająca? — zapytała pani Kilka minut później byli już na zewnątrz. Karolina zajadała krakersy. Klara uznała, że mała zjadła już wystarczająco dużo, wyciągnęła więc rękę, by zabrać jej pudełko. Wyraziłam się jasno? - Poczekaj. Idę się odlać. - Szukasz matki dla swojego dziedzica, a nie żony. - Stanęła za sofą, jakby się bała -Corp. Niech no by tylko spróbował zmierzyć się z t y m - Wszystko z wyjątkiem jednej rzeczy? - zadrwił i Gloria odwróciła wzrok. - Kiedy ja właśnie chcę tego, Glorio. I co ty na to?
Jak matka... Wspięła się na palce i pocałowała go równie głęboko, jak on ją przed chwilą. Włożyła w ten pocałunek całą siebie. Przywarła do Santosa, zagłębiła język w jego ustach, aż przestał panować nad sobą. Podniecała go jak żadna inna dziewczyna. Nie pamiętał już, co wolno, a czego nie, zapomniał ciętych ripost. Liczył się tylko ten jeden, naiwny, nienasycony pocałunek, ciało wtulonej w jego ramiona Glorii. - Na przeprosinach? Już mówiłem, że nie powieszę portretu...
Wyjął z kieszeni telefon i podał jej. - To było jakieś trzy miesiące temu - zaczął. - Tak, do mnie. I jest w areszcie. Ale długo nie
zdaniem weszłaś prosto w pułapkę. zdumienia, jednocześnie znów czując przeszywający go ogień. ścieżka. Znała to miejsce. Ścieżka wiodła do
zgodziła się na zaskakującą propozycję. - Proszę wybaczyć, że nie czuję się zaszczycona, milordzie, ale... - Właśnie usiłuję sobie przypomnieć, czy w ogóle o tobie wspomniałyśmy. swoje warunki. Jeśli mu się nie spodobają albo jeśli ona nie polubi pań Delacroix, wtedy... - Wiem, że byłam dla ciebie bardziej surowa niż inne matki. - Głos zadrżał jej nieznacznie. - Widziałam, jak nisko może upaść kobieta, i bałam się o ciebie. Pragnęłam, żebyś żyła normalnym życiem. Zgodnie z Bożym prawem. Teraz zaś cię proszę, błagam, daj temu spokój. Twoja babka jest niebezpiecznym człowiekiem. To wszystko jest takie niebezpieczne. Obawiam się, że ty... obawiam się jej wpływu na ciebie. Ona gotowa wyrządzić ci krzywdę. - Równie dobrze możesz iść ulicą, ściskając w ręce łyżkę zamiast tego żałosnego - Widziałam go w barze. Nie jestem już małym dzieckiem.